Kiedy pierwszy raz zetknęłam się z poligrafią pomyślałam, że nie do pojęcia są wszystkie terminy poligraficzne. I choć było to jakiś czas temu, to do dziś zastanawiam się nad tym, czy nie można całej tej terminologii podać w lżejszym wydaniu? Wytłumaczyć po ludzku, pokazać w łatwiejszej do przełknięcia formie. Ponieważ moja prawa półkula pracuje znacznie lepiej niż lewa, to spróbuję porównać pojęcia drukarskie do codziennych sytuacji. Nie jestem graficzką, nie jestem drukarzem, jestem jedynie obserwatorką życia poligraficznego. Ale, jako czynna obserwatorka, lubię wiedzieć, co się za tym wszystkim kryje. I w tym miejscu przypomina mi się cytat z „Misia”, ale w takiej formie: To jest wpis na miarę moich możliwości. Może, dzięki niemu, uda Wam się jeszcze szerzej otworzyć na drukowanie. Pojęcia nie mam, czy się uda, ale próbować zawsze warto.
SPAD – czyli muszę się jakoś zmieścić. Każdy grafik, który ma garaż wie, że parkowanie w nim można porównać do projektowania materiałów do druku. Trzeba po prostu tak zaparkować (zaprojektować), aby się zmieścić. I w garażu i na formacie. Najlepiej, aby nie zarysować lakieru, nie urwać lusterka i jeszcze wysiąść z samochodu, nie tracąc przy tym godności. Tak samo, jak nie zaparkujemy auta od ściany do ściany, tak samo nie zadrukujemy arkusza papieru od krawędzi do krawędzi. Potrzebne jest miejsce na: „łapki” (bo łapą drzwi otwieramy), linie cięcia (takie żółte linie na asfalcie), pasery („celownik”, niektórzy fabrycznie mają go na masce). I to miejsce to właśnie jest spad – czyli 2 milimetry, którymi zarządza drukarnia. To nasz techniczny „wkład” w Twój projekt. Krajacz usunie je, zanim jeszcze zdąży wypowiedzieć: SPADam do domu. Niepotrzebne jest więc zagracanie go zbędnymi rzeczami. One przeszkadzają i w parkowaniu i w projektowaniu.
CTP – czyli naświetlamy sprawę jasno. Jakoś ten nasz plik graficzny musi znaleźć się w maszynie drukującej. Ale jak? Nie potrzebujemy jasnowidza, bo z nieocenioną pomocą przychodzą płyty offsetowe i dział CTP (z ang. Computer to Plate, czyli „z komputera na płytę”), a muzyka z płyty CD może przy tym lecieć dowolna. Naświetlę Wam sprawę tak: z naświetlaniem płyt jest, jak z wkręcaniem żarówki. Aby zaświeciła potrzebne jest źródło prądu i włącznik, aby plik przenieść na płytę też potrzebne jest źródło prądu i enter na klawiaturze. Różnica jest taka, że do wymiany żarówki nie potrzeba żadnego optymisty, bo zepsuta na pewno za chwilę zacznie działać, a do obsługi CTP potrzebna jest przynajmniej jedna osoba, może być optymista ze światłym umysłem. A wiecie dlaczego są cztery żarówki? Bo drukujemy z czterech kolorów, teraz powinno już być wszystko jasne.
CMYK – czyli tylko 4 wystarczą. Aby zrobić coś porządnego do zjedzenia wystarczą 4 składniki. Aby coś porządnie wydrukować wystarczą 4 kolory. Nasza czwórka wspaniałych – CMYK to skrót od pierwszych liter angielskich nazw barw: Cyan, Magenta, Yellow i Key colour. Wolę takie określenie tego ostatniego, bo odnosi się do koloru czarnego, jako kluczowego. W kuchni też mamy główny składnik – weźmy taki makaron, niech on będzie Key, a cała reszta to dodatki. I w garnku i w Heidelbergu łączymy wszystkie składniki, w określonych proporcjach i nakładamy. W kuchni na talerz, a w drukarni na papier. O ile w kuchni metoda nakładania jest dowolna, to w drukarni odbywa się to metodą rastrową. No właśnie, co to takiego? O rasowych rastrach przeczytacie poniżej.
RASTER – czyli idealne wyjście. Każda kobieta wie, że odpowiednie nałożenie czterech warstw makijażu na twarz, to gwarancja udanego wyjścia z domu. Każdy drukarz wie, że nałożenie farby na cztery wałki to gwarancja, że z maszyny wyjdzie zadrukowany arkusz papieru. Babskie cztery warstwy: podkład, korektor, puder i róż niech posłużą za odpowiednik czterech kolorów CMYK-a. Jaką warstwę i czego nałożymy na twarz to już indywidualna sprawa, ale z farbami jest trochę inaczej. Drukarz nie rozcieńczy farby miejscowo, ani nie ustali grubości jej warstwy. I właśnie tu z pomocą przychodzi mu raster, czyli mały punkt, który posiada 100% barwy. Druk to nic innego jak nałożone na siebie cztery rastry, których mozaika daje wrażenie całej palety kolorów. A ponieważ farba drukarska jest gęsta (gęstsza niż podkład) to warstwy nie mieszają się na zadrukowanym podłożu, a jedynie są położone jedna na drugiej (tak jak make-up). Aby wyszło doskonale warunek jest jeden – wspólny dla kobiety i dla drukarza – precyzyjna ręka i czujne oko.
GRADIENT – czyli przejście w dobrym tonie. Z gradientem jest trochę jak z przejściem na drugą stronę ulicy, bo to nic innego jak wypełnienie określonego obszaru (ulicy) płynnym przejściem tonalnym (przechodniami i czasami wydeptanymi już pasami) pomiędzy, co najmniej dwoma kolorami (jedną i drugą stroną ulicy). To przejście może być dowolne: swobodne i leniwe lub szybkie i zdecydowane. Zależy, czy nam się spieszy, czy nie. Można przechodzić parami (kolorów), można przechodzić grupami (kolorów) i to nie tylko na zielonym. Gradient może przechodzić na każdym kolorze, najlepiej jednak rozejrzeć się dookoła i sprawdzić, czy aby coś nie nadjeżdża. W przypadku grafika mam na myśli termin, bo zabawa z gradientem może się przedłużyć w nieskończoność. Uwaga – może on przybrać dowolną postać, nadaje również cienie obiektom, ale sam na pewno w cieniu nie pozostaje. Przechodzenie w dobrym tonie jest zawsze mile widziane. I na pasach i w kompie.
PASER – czyli dobrze wyceluj. Co łączy znaczek mercedesa z naszym paserem? Nazwa, bo i jedno i drugie zwie się celownikiem. Z tą różnicą, że: paser służy do precyzyjnego nanoszenia kolejnych warstw farby w to samo miejsce, a „gwiazda” mercedesa służy do precyzyjnego zidentyfikowania marki samochodu. Nie wszyscy wiedzą, że historia „gwiazdy” jest trochę związana z poligrafią. Wszystko zaczęło się od wynalazcy, który narysował ten właśnie znak na pocztówce przedstawiającej miasto, a na odwrocie napisał do żony, że któregoś dnia taka gwiazda zajaśnieje nad jego fabryką. Drukarze na pocztówkach nic nie piszą, bo zapatrzeni są w paser. Ten niewielki znacznik pomieści w sobie 100% barwy, a biała obwódka sprawi, że kolejne warstwy będą widoczne bez względu na kolor tła. Nie wiem czy mercedes to ulubiona marka drukarzy, ale wiem na pewno, że drukują celująco. I to nie tylko dzięki temu, że mają na arkuszu celownik.
CDN. – czyli ciąg dalszy nastąpi. Jeżeli jeszcze jakieś pojęcie poligraficzne sprawia Wam trudność w pojęciu, to dajcie znać. Spróbuję się z nim zmierzyć, bynajmniej nie na pięści, tylko na słowa. I na to macie moje słowo.
Źródła zdjęć:
https://www.flickr.com/photos/krystiano/5321923043/sizes/l, https://www.flickr.com/photos/shenamt/8582808329/sizes/l, https://www.flickr.com/photos/kriskesiak/8736874308/sizes/l, https://www.flickr.com/photos/pedrosimoes7/7018543323/sizes/l
17 komentarzy
Genialny pomysł, bardzo mi się podoba, czekam na następne odcinki 🙂
🙂 dziękuje! Zatem zabieram się za nowy scenariusz 🙂
Super artykuł, bardzo fajnie dopasowane analogie, podsyłam linki do klientów 🙂 Czekam na cześć 2
🙂 dziękuje! I za linki i za lajki 🙂
Drukomat – drukuje, uczy i bawi 😉
Prawdziwy kombajn 😉
Pozdrowienia dla Autorki
🙂 dziękuje i pozdrawiam w myśl hasła: Kobiety na…kombajny 😉
Bardzo fajny tekst, świetny pomysł. Proszę o jeszcze 😉
Dzięki 🙂 „Jeszcze” już wkrótce 😉
witam,
te komentarze to chyba sami sobie piszecie. Z mojego doświadczenie, rok temu po odbyciu rozmowy telefonicznej zostało mi wrażenie jakbym rozmawiał z radiem. Jednocześnie system akceptacji plików pozostawia WIELE do życzenia,.
Pozdrawiam Marcin
Panie Marcinie, jestem autorką wpisów, nie komentarzy. Nie odmawiam czytelnikom bloga wyrażania różnych, czasem skrajnych opinii. Cieszę się, że Pan napisał i mam nadzieję, że incydent sprzed roku nie pozostanie z Panem na zawsze. Co do systemu akceptacji plików – będę wdzięczna za Pana spostrzeżenia i uwagi: magdalena.rejman@drukomat.pl. Pozdrawiam.
Niestety nie mogę się zgodzić z ,,definicją” SPADu.
Może auta nie parkujemy od ściany do ściany, jednak papier zadrukowujemy w taki sposób niejednokrotnie i właśnie wtedy przydaje się nam spad aby wyjąć na niego elementy grafiki lub tła.
Sam tekst jest bardzo zabawny i ciekawy jednak zamiast o SPADzie jest to tekst o MARGINESie 😉
Pozdrawiam Jakub DTP Operator
Panie Jakubie dzięki za komentarz 🙂 Na marginesie wspomnę tylko, że pisałam o SPADzie, aby ostatecznie odciąć go od porównań do marginesu 🙂 Pozdrawiam serdecznie!
Zapomnieli Państwo dodać źródła ostatniego zdjęcia z ludzikiem, więc służę pomocą: http://www.gratisography.com
Witam, dzięki za komentarz, ale nie zapomniałam 🙂 Część zdjęć (m.in.zdjęcie z ludzikiem) pochodzi ze stron na których dostępne są one na licencji CC0 (Creative Commons 0), czyli takiej, która zapewnia swobodne korzystanie z plików, bez konieczności uznawania ich autorstwa i podawania źródła.
(odpowiedź oczywiście do p. Magdy, a nie do samego siebie)
Oczywiście to prawda, ale pomyślałem, że skoro już podajecie Państwo linki to pominięcie jednego tylko zdjęcia wydawało mi się przeoczeniem. Ce Ce zero fajna rzecz, ale ja wychodzę z założenia, że skoro korzysta się z czyjejś pracy za darmo, to w dobrym tonie jest zaznaczyć autora. Ot przyzwoitości 😉 Wszak tutaj np. artykuł „zyskuje” dzięki wartości wniesionej przez zdjęcie, więc czemu nie odwdzięczyć się choćby linkiem.
Ale, jak wspomniałem, to tylko mój pogląd, którego nie muszą Państwo podzielać.
Pozdrawiam serdecznie!
Panie Pawle, zgadzam się w 100%, że te zdjęcia podnoszą wartość bloga, bez nich nie udałoby się zobrazować żadnej treści. Dla mnie są również źródłem inspiracji, więc w dobrym tonie niech pozostanie wskazanie ich źródła 🙂 Poprawię się przy następnym wpisie 😉 Pozdrawiam!
[…] […]