Zdejmijcie więc ciemne okulary, a zobaczycie jasne kolory. Poligrafia czarno-biała nie jest, tak jak ludzie nie są czarno-biali. Każdy z nas ma w sobie przestrzenie szarości, a ich skala jest niejednokrotnie większa, niż skala szarości Pantone. Jeżeli jednak wciąż obce są Wam pojęcia poligraficzne, to być może ten wpis pozwoli oswoić je trochę bardziej. Bo taka straszna poligrafia nie jest, trzeba tylko wiedzieć, jak do niej podejść i jak poruszać się w kolorowej przestrzeni. Zresztą w życiu podobnie, jak w drukarni – czasami można się załamać (sfalcować), a czasami nadać własny kształt rzeczywistości (sztancować). Można się wykończyć przy remoncie, ale można dobrze wykończyć to, co wyszło z maszyny drukującej. Jedno jest pewne – razem raźniej i w życiu i w introligatorni (powiedział big do falcu). Może na różowe okulary jeszcze za wcześnie, ale progres z zakresu poligraficznej wiedzy ogólnej powinniście dostrzec już sami.
Introligatornia – czyli trzeba jakoś wykończyć, Panowie. Dział intro jest od wykańczania tego, co wyszło z maszyny drukującej. Jego funkcjonowanie można porównać do wykończenia wnętrz. Obojętnie, czy projektujemy wnętrze, czy folder zasada jest taka sama – finalnie musimy wykończyć i jedno i drugie, nie wykańczając przy tym samego siebie. I tu z pomocą biegną fachowcy. Operatorom sklejarek robota klei się, jak tapeta do ściany. Foldery szyją na płasko bez wciągania brzucha, albo oczkowo bez mrugnięcia oczkiem. Ulotki falcują od „c” do „z” zawsze w dobrym kierunku. I jeszcze tną przy tym zawodowo – krajacze oczywiście arkusze, a fachowcy kafelki do łazienki. A po tym wszystkim, w przerwie pytają: wykańczanie czy wykończenie, Pani Kierowniczko? Szczerze przyznam, że odnalezienie dobrej formy może wykończyć. I to nie tylko tej językowej.
Falcowanie – czyli oficjalnie złamywanie, a nieoficjalnie składanie. Z falcowaniem jest trochę, jak z czytaniem mapy, która de facto też jest sfalcowana. Jak szukamy czegoś na mapie to znaczy, że chcemy podążać w wyznaczonym kierunku. Falce (złamania) też wyznaczają nam kierunek do ostatecznego formatu. Do naszego punktu docelowego mogą prowadzić różne drogi, tak samo, jak można falcować na różne sposoby: w „c”, „z”, harmonijkę, na pół. I podróżnik i operator falcerki muszą zrobić sobie przerwę, chociaż po to, aby sprawdzić czy obrany kierunek jest na pewno tym właściwym. Tak samo, jak czasami zacina się papier w maszynie, tak samo czasami zacina się język, gdy pytamy o drogę. Ale spokojnie – sfalcujemy każdy format, bo nasze Horizony mają szerokie horyzonty.
Bigowanie – czyli razem raźniej. Falcowanie i bigowanie zwiedzają introligatornię w parze, ich relacje są ściśle ze sobą powiązane. Można nawet powiedzieć, że jedno odcisnęło piętno na drugim, bo bigowanie to nic innego, jak odciskanie rowków w papierze lub w kartonie. To trwałe wgniecenie powoduje, że łatwiej złożymy np. ulotkę, której gramatura przekracza możliwości sfalcowania. I choć falcowanie może się bez bigowania czasem obejść, to już bigowanie bez falcowania nie ma po prostu racji bytu. Podobnie, jak ze zwiedzaniem – bo możemy zwiedzać sami i sami mapę studiować, ale dzielenie się wrażeniami z towarzyszem podróży odciśnie się w naszej pamięci na dłużej. Nawet, jak się zgubimy to razem, a potem możemy się razem złożyć np. na dobry trunek, aby przedyskutować wyższość bigowania nad falcowaniem.
Sztancowanie – czyli nadajemy kształty. Kto z nas nie robił ciastek ręka do góry? Albo lepiej nie, bo teraz przydadzą się dwie ręce. I do sztancowania i do ciastek. Sztancowanie to nic innego, jak nadawanie kształtów. W introligatorni służy nam do tego wykrojnik, a w kuchni foremka. Jedno i drugie posiada ostrza (ostro lub tępo zakończone), dzięki którym uzyskamy dowolny kształt. O ile foremka wchodzi gładko w ciasto, to papier potrzebuje już czegoś ostrzejszego. Z pomocą przychodzą noże, przytwierdzone do deski – czyli wykrojnik, który umieszczany jest w maszynie sztancującej. Często noże tnące mają towarzystwo: listwy bigujące i perforujące, tak aby maksymalnie wykorzystać jedno uderzenie. Każda mama i operator sztancy wie, że produkcja ciastek (sztancowanie) może wiązać się z uruchomieniem dodatkowych mocy produkcyjnych: lukrowaniem (uszlachetnianiem), wykładaniem na talerz (wykładaniem z maszyny) i pakowaniem na wynos (na wysyłkę). I to może być dowód na to, że poligrafia od kuchni smakuje jeszcze lepiej.
Apla – czyli 100% obłożenia, kolorem oczywiście. To nic innego, jak arkusz papieru pokryty dowolnym kolorem, o stuprocentowym nasyceniu. Możemy ją porównać do zatłoczonej plaży z parasolkami. Milej się Wam skojarzy, ponieważ wakacje i apla mają ze sobą wiele wspólnego: i jedno i drugie nasycą nas kolorem (opalenizną) i wrażeniami (wzrokowymi) do granic możliwości. Apla dobrze wygląda, gdy w projekcie jest tłem pod ilustracje i teksty, a my dobrze wyglądamy na fotce z wakacyjnym tłem. Wprawdzie do urlopu jeszcze daleko, ale może jakaś apla w kolorze blue nasyci Was już teraz dobrymi odczuciami.
Pantone – czyli coś wyjątkowego. Mamy morze możliwości w postaci kolorów CMYK-a, ale możemy mieć również własny basen. I to jest właśnie nasz Pantone, czyli piąty kolor: wyjątkowy, unikatowy, wyróżniający się na tle cmykowej czwórki. Pantone symbolizuje skalę kolorów, która w wersji tylko podstawowej opisuje ich aż 1761, więc głębokość koloru (i basenu) jest dowolna. Musimy znaleźć tylko odpowiednie miejsce na naszym terenie (projekcie), tak aby i Pantone i basen dobrze współgrały z otoczeniem. I ten i tamten może być odkryty (bez uszlachetnień), może być kryty (np. przykryty lakierem wybiórczym). Niejeden Pantone podgrzeje projekt lepiej, niż basen z podgrzewaną wodą, imprezę. Bez obaw – nasz piąty agregat Heidelberga chętnie wskoczy na głęboką wodę Waszych projektów.
Wypatruję – czyli poszukiwanie nowych tematów. Jeżeli potrzebne Wam poligraficzne koło ratunkowe, to dajcie znać. Napiszę o tym – daję słowo, że rzucam wszystko i pędzę na ratunek.
Część I tutaj:
Źródła zdjęć:
http://www.gratisography.com,
https://www.flickr.com/photos/russloar/14714480103/sizes/l,https://unsplash.com,https://www.flickr.com/photos/christianfischer/1477268848/sizes/l,https://www.flickr.com/photos/joyosity/9052138295/sizes/l/,https://www.flickr.com/photos/chrisschoenbohm/8698150103/sizes/l,http://www.lifeofpix.com
6 komentarzy
Czy kupiliście od autora font użyty w nagłówku?
„Kuba ręczny”, autorstwa Jakuba Degórskiego.
Tak 🙂 dzięki za czujność
[…] Poligrafia czarno-biała nie jest, tak jak ludzie nie są czarno-biali. Każdy z nas ma w sobie przestrzenie szarości, a ich skala jest niejednokrotnie większa, niż skala szarości Pantone. Jeżeli jednak wciąż obce są Wam pojęcia poligraficzne, to być może ten wpis pozwoli oswoić je trochę bardziej. […]
Kiedyś chodziłem do technikum poligraficznego 🙂 Miło sobie przypomnieć dawne sformuoławnia z branży dziś mi obcej zupełnie.. Choc jak patrzę na ofertę drukarni z mojej okolicy ( jak np. drukarnia wrocław ) to mało to ma wspólnego z drukiem, którego mnie uczyli. Teraz tylko druk laserowy i technika cyfrowa 🙂
Witaj Maciej, dziękuję za komentarz 🙂 Znak czasów w poligrafii jest mocno widoczny, ale na szczęście do łask wracają również stare techniki druku. Pozdrawiam.
Bardzo pomocny wpis i porady.