Są daleko, dlatego łatwo odwrócić od nich wzrok. W końcu co nas obchodzi los kogoś, kto żyje w Ugandzie? A poza tym na pewno ktoś się tym przejmie i im pomoże. Otóż nie – jeśli my nie pomożemy, nie pomoże nikt. Naprawdę. Poznaj je bliżej – historie dzieciaków, którym wspólnie możemy pomóc.
To nie są biedne, bezimienne dzieci z plakatów, ale wrażliwi młodzi ludzie, za którymi stoją trudne historie. Nie wybrali takiego losu, nie wybrali miejsca, w jakim przyszli na świat. Kim są dzieciaki, którym chcemy pomóc i jak to się zaczęło?
Wirtualne lekcje – realna pomoc
O ciężkim losie uczniów z Ugandy dowiedzieliśmy się dzięki projektowi wirtualnych lekcji, do którego dołączyły klasy z pilskiego liceum. Miał to być projekt społeczno-edukacyjny, integrujący uczniów w ramach wirtualnych lekcji (Face to Face with the World).
Jednak gdy liceiści z Piły zobaczyli, w jakich warunkach żyją tamtejsi uczniowie… przeżyli szok – i nie mogli pozostać obojętni. I brawo dla nich za taką postawę!
Trudno było mówić o nauce, gdy kolegom po drugiej stronie brakuje podstawowych dóbr. Nie mają co jeść, gdzie się podziać, a sytuacja rodzinna jest tragiczna.
Właśnie tu jest początek historii – historii pilskich uczniów i cudownej nauczycielki Katarzyny Włodkowskiej – którzy poruszają niebo i ziemię, by zorganizować pomoc. (o akcji pisano np. tutaj).
Kim są młodzi uczniowie z Ugandy?
Można powiedzieć, że w ich nieszczęściu spotkało ich szczęście. Szczęściem było to, że na swojej drodze spotkali wyjątkowego człowieka, który wychował się tam, gdzie oni. Jest to Ashirafu – ich „starszy brat” i opiekun.
To młody, pełen empatii człowiek, który usiłuje wydobyć je z biedy i dać im minimalny komfort i warunki do nauki. Jednak mimo jego najszczerszych chęci – nie jest łatwo, dlatego musimy pomóc.
Czas na prawdziwe historie...
Zanim zdradzimy klika historii uczniów, przypomnimy, że w każdej chwili możesz je wesprzeć, kupując specjalny kalendarz charytatywny. Na jego kartach zobaczysz właśnie ich – młodych uczniów z Ugandy w ich codziennym życiu.
To im chcemy stworzyć dach nad głową i bezpieczne miejsce, z którego wreszcie nikt ich nie wygoni. Ich miejsce. Oczywiście my także dołączyliśmy do zbiórki, jednak, wciąż potrzeba więcej.
Kalendarz stworzyliśmy specjalnie po to, aby każdy z Was mógł dołączyć do akcji. Nie raz przekonaliśmy się, że można na Was liczyć – nie wątpimy, że tym razem będzie tak samo!
Gogosi Muhammad
Ten chłopiec ma dopiero 7 lat, a już na jego głowie spoczywa los całej rodziny. Wychowywał się w jednej z najbiedniejszych dzielnic, gdzie walczył o przetrwanie i utrzymanie swojej mamy i rodzeństwa.
Mając 6 lat musiał przerwać naukę, bo jego mama poważnie zachorowała i od tej pory nie jest w stanie sama zdobywać jedzenia i podstawowych dóbr. Ciężar utrzymania spadł właśnie na Gogosi.
Zanim porzucił szkołę – każdego dnia szedł do niej aż 4 km – na boso, w słońcu, deszczu i po błotnistych drogach. Nigdy nie wiedział, czy tego dnia uda mu się cokolwiek zjeść. I często rzeczywiście musiał głodować.
Gogosi został znaleziony przez Ashirafu na wysypisku śmieci. Od roku – zarówno tutaj, jak i w innych niebezpiecznych zakamarkach, musiał codziennie zbierać złom. Tylko w ten sposób mógł cokolwiek zarobić i zapewnić podstawowy byt mamie i rodzeństwu.
„Myślałem, że nikt nie może przyjść nam z pomocą, ponieważ mieszkamy w bardzo ukrytym miejscu. Nikt nie spodziewa się, że może mieszkać tu jakaś rodzina, ale dzisiaj przyszła do nas nadzieja” – Powiedział Gogosi, kiedy do jego domu przyszedł Ashirafu.
Dzisiaj Gogosi ma mamę online, która dała mu nadzieję i dostarczyła cennego wsparcia. Dzięki uprzejmości Face to Face with the World, znów może uczęszczać do szkoły w Budace. Mały Gogosi aspiruje do miana matematyka i chciałby zmienić kraj tak, aby nikt nie musiał przeżywać tego, co on.
Szkoła jednak jest dość prowizoryczna i nie ma stałego miejsca. Uczniowie w każdej chwili mogą stracić tymczasowe schronienie. Właśnie dlatego chcemy to zmienić – i stworzyć im miejsce, które będzie tylko dla nich.
Gomba Innocent
Ma dopiero 5 lat. Ashirafu spotkał go, gdy chłopiec zbierał chrust. Nigdy nie uczęszczał do szkoły, bo macocha i ojciec (alkoholik) kazali mu pracować na ich utrzymanie. Gomba jest regularnie bity i poniżany – jedyne, czego do tej pory doświadczył to głód i nieszczęście. Nie wie, czym jest beztroskie dzieciństwo.
Gomba mieszka w maleńkiej lepiance tuż obok nieco większej, w której bytują jego pijani „rodzie”. Tak wygląda „dom rodzinny” Małego Gomby:
Chłopiec jest już pod opieką Ashirafu, który stara się, by chłopiec mógł pójść do szkoły. Jednak nie wiadomo. czy go przyjmą, ponieważ nie potrafi kompletnie niczego. Gdyby udało nam się zbudować sierociniec – znalazłby tam i schronienie i pewną, regularną naukę. Dziś chłopiec ma już czyste ubrania i oczy pełne nadziei.
Mukama Ahmed
Ten chłopak nigdy nie doświadczył miłości rodzicielskiej. Po urodzeniu został porzucony przez matkę. Dorastał ze swoim ojcem, nie wiedząc, jak szczególna jest miłość matki.
Gdy miał 8 lat jego ojciec zmarł, a on został oddany do swojej bardzo słabej i sędziwej babci, której życie wydawało się prawie dobiegać końca. Babcia z trudem mogła zapewnić mu podstawowy byt.
Aby zapomnieć o troskach, chłopak zaczął grać w piłkę nożną. Dzięki temu w końcu został dostrzeżony, a jego historia wysłuchana. Mukama znalazł się wśród 6 szczęśliwców, wybranych przez dyrektora fundacji Munyagaaby i dołączył do Youngerz Athletic Foundation (TYAF) w 2015 r. Mukama został objęty specjalnym programem studiów, aby uczyć się angielskiego.
W trakcie pobytu w Fundacji, ujawnił się także jego drugi talent – czyli dar do gry w szachy. W tym roku zajął 6. miejsce na 63 uczestników w kwalifikacjach Szachowych Rodziców i Opiekunów Młodzieżowych Mistrzostw Europy Wschodniej w 2019 r. w Jinja College.
„Grałem z nim i wygrał – po meczu powiedział mi, jakie zrobiłem błędy. Wykorzystałem je, aby wygrać więcej gier i zdałem sobie sprawę, że mój błąd w grze sprawił, że wygrałem więcej gier ”
– To słowa Mukamy po jednej z gier, które przegrał podczas Szachowego Stowarzyszenia Rodziców i Opiekunów Młodzieżowych Mistrzostw Szachowych.
Mówi, że granie w szachy sprawia, że czuje się kompletny, sprawia, że zastanawia się nad tym, jak przezwyciężyć problemy, których doświadczał, jako dziecko.
Dziś planuje zbadać każdy ruch na szachownicy prawdziwego życia, opracowując rozwiązania, dzięki którym żadne dziecko nie zostanie porzucone z powodu ubóstwa. Aspiruje do zostania prawnikiem.
Pomagajmy!
Powyżej zdradziliśmy zaledwie okruchy historii podopiecznych stowarzyszenia Face to Face with the World. Obecnie zapewnia ono byt około 70 dzieciom – w różnym wieku z różnymi doświadczeniami.
Uczniowie i nauczyciele z Piły sami regularnie organizują zbiórki i wysyłają dzieciakom pieniądze (już kilkaset złotych wystarcza na przeżycie wielu osób). To jednak wciąż za mało. Wielu uczniów nadal egzystuje w przypadkowych miejscach, sypia w lepiankach lub pod gołym niebem – narażone są na biedę, agresję i niepewny los.
A można to zmienić – i wystarczy do tego (tylko/aż) 100 tysięcy złotych. Udało się zebrać tylko część tej kwoty – resztę chcemy zorganizować z Twoją pomocą.
Wystarczy, że kupisz kalendarz charytatywny – a my każdy grosz z jego sprzedaż przekażemy na budowę sierocińca. Jest już grunt w mieście – Budaka, jest nawiert pod studnię, teraz czas na budowę. Teraz czas na nas. Pomożecie?:)
Kalendarz kupisz tutaj: https://www.drukomat.pl/kalendarze-charytatywne