Patrycja i Szymon – nasza koordynatorka ds. kluczowych Klientów i nasz weryfikator plików. Ona – anioł opanowania i spokoju po filologii germańskiej. On – wyznaje zasadę, że zbrodnia w pliku nie zasługuje na karę, tylko na poprawę. Co łączy szczerą idealistkę o rockowej duszy z ambitnym i bezpretensjonalnym fanem Dostojewskiego? Nie, nie to, co myślicie – przecież to blog o poligrafii. Łączy relacja zawodowa godna pozazdroszczenia i dystans do siebie też godny pozazdroszczenia. Co ich dzieli? Wszystko. Po co ten wpis? Aby spróbować odpowiedzieć na pytanie: A na co mi ta drukarnia? Okazuje się, że: ta drukarnia to się nawet czasami przydaje. Dziś, z pomocą „Mrs&Mr Drukomat” spróbuję zmierzyć się z damsko-męskimi relacjami i może nawet uda się komuś z Was zakochać. W poligrafii oczywiście, bo przecież to jest blog o drukarni, z zespołem godnym pozazdroszczenia.
Poznajesz ją. Poznajesz jego. Najpierw wpadasz w zachwyt. Świat jest tak bardzo kolorowy, że zapominasz zamówić ulotki z tęczą dla właściciela „Baru pod chmurką”. Zaniedbujesz korespondencję, przeciążona skrzynka mailowa woła o zainteresowanie. Non stop gapisz się w telefon, na dźwięk sms-a od Niej łapiesz głębszy oddech. Magenta wylewa się przez okulary, klawiaturę zalewa kawa, Twojego szefa krew zalewa. Projekty odłożone na półkę zaczyna przykrywać kurz. Potrzebujesz czasu. I właśnie wtedy, po raz pierwszy w życiu, zaczynasz naprawdę doceniać możliwość złożenia zamówienia do godz. 19.00. Myślisz – jestem uratowany! Uświadamiasz sobie, że od dziś nie możesz już bez Niej żyć (czyt. bez drukarni internetowej).
Co Wy tacy wyluzowani jesteście? Pytają znajomi. A Wam w głowie tylko wspólne wieczory i zamawianie produktów z dostawą do domu. Zgadzasz się na plakaty na matowej kredzie, choć zawsze zamawiałeś w połysku. Udostępniasz Jej login i hasło do swojego konta…na naszym portalu i jeszcze coś extra – nadajesz Jej wszystkie uprawnienia w zakładce Multiuser. Nie martwisz się już o poprawność plików, przecież Szymon czuwa. Czasami zapominasz o spadach, ale kto o nich pamięta, jak jest na wyżynach? Drukarze coraz częściej pytają, czy aby na pewno czerwony o takim nasyceniu występuje? Obsługa DTP głowi się, jak na formacie B0 zmieścić: Kocham Baśkę takim fontem? A Wy? Jesteście jak Pantony wśród CMYK-ów, uszlachetnione lakierem w wersji połysk.
Pierwsze wizytówki ze wspólnym adresem. I z folią mat 1/1. Z rozmachem, bo w formacie 20×20 cm. A co tam, wszystko jest czytelne i nikt nie ma wątpliwości, gdzie mieszkacie. Dostarczone na czas, rozdane znajomym, a nadwyżkę dzielnie trzyma na lodówce magnes. Teraz pozostaje urządzić wspólne gniazdko. Canvas spieszy z pomocą, wielkoformatowe wydruki zaczynają zdobić Wam ściany. Jest miejsce na kalendarz trójdzielny, znajdzie się miejsce na planer. Nawet naklejka na szybę w łazience wygląda jak milion dolarów. Wprawdzie macie odmienne zdanie na temat czerwonych maków w kuchni i żółtej taksówki w sypialni, ale co tam – liczy się tylko to, że będzie teraz idealnie.
Mecz z kumplami? Akurat dziś, w naszą rocznicę? Pierwsza kłótnia i pierwsza reklamacja w drukomacie. Ty: Przecież dziś mecz Polska – Niemcy, nie może być nic ważniejszego! Ona: A właśnie, że jest, bo biało-czerwone to wyszły pasy na ulotkach, a nie nasza reprezentacja na boisko. Wiem, że jest 14 dni na złożenie reklamacji, ale nie będę za Ciebie załatwiać wszystkiego! Drzwi zamykają się z trzaskiem. Ona zdenerwowana dzwoni do sąsiadki, ta radośnie wita ją w progu: Baśka nareszcie, ile mam czekać?! Ależ Ci Karol niespodziankę zrobił, wiesz jak trudno było zdobyć bilety na Justina Timberlake! Zbieraj się, bo miejsca pod sceną mamy! Baśka nazajutrz nucąc „Cry Me A River” dzwoni do drukomatu. Reklamacja załatwiona, ulotki wydrukujemy ponownie. Drukarz za bardzo pośpieszył się z pasowaniem kolorów, bo o 22.10 kończyła się aukcja biletów na jakiś mega ważny…koncert.
Może chociaż pocztówki z widokiem na morze zamówię? Skoro on nie może przyjechać nad to deszczowe morze. W tym roku nici z urlopu, masz coraz więcej materiałów do wydrukowania. Baśka gładzi się w SPA, Ty wygładzasz projekty, drukarnia gładko uszlachetnia folią soft touch. Zaczynasz rozumieć, że jeżeli coś jest ważne dla Niej, jest również ważne dla Ciebie. To tak, jak z programem partnerskim w drukomacie. Macie siebie nawzajem, macie gwarantowane wsparcie. Przyszłość maluje się w jasnych barwach i wydaje się, że wszystko układa się wręcz doskonale.
W Twoim życiu zaczynają pojawiać się inne (drukarnie). Są atrakcyjne, przyciągają uwagę, kuszą na wszelkie możliwe sposoby. Pierwsza myśl – rzucam wszystko i zaczynam nową przygodę z poligrafią. Będę jak Indiana Jones, jak John McClane, jak James Bond. W końcu niczego nie musisz, nikt Cię nie trzyma. Jesteś wolny i możesz drukować tam, gdzie chcesz. Na początku całkiem fajnie, z czasem coraz gorzej. Jak się już dodzwonisz na infolinię, to masz wrażenie że jesteś intruzem. W duchu zadajesz sobie pytanie: Gdzie mój drukomat, co ja najlepszego zrobiłem? Gdzie miły głos w słuchawce, gdzie troska, gdzie zainteresowanie? Odkopujesz login i hasło, na szczęście Baśka nic nie zmieniła. Ufff. Zamawianie zaczynasz od banera, najlepiej z odblaskiem: Baśka przepraszam, głupi byłem że Cię nie posłuchałem!
Chciałam dobrze, wyszło jak zawsze. Mówiłam, tłumaczyłam, prosiłam, ale musiałeś zrobić po swojemu! Jak ja się teraz na infolinii drukomatu pokażę? Co oni sobie o nas pomyślą? Że jesteśmy niestabilni emocjonalnie? Najpierw pouczaliśmy ich, jak mają drukować, jak katalogi zszywać, jak ulotki falcować, a teraz trzeba będzie to wszystko prostować. A tak dobrze nam się współpracowało! No, Don Juan – masz jakiś pomysł? Ty na to: Basiu, Basieńko, to nie jest tak jak myślisz. Ja Ci to wszystko wytłumaczę. I otworzył Karol stronę drukomatu i zaczął Baśce tłumaczyć.
A tymczasem w drukomacie: Promocja dla Klientów – dodatkowy rabat 5% od wielkości obrotu. No i obrotny Karol znalazł w końcu swoją wymarzoną drukarnię, na dobre i na złe. I nie tylko obroty mu wzrosły, ale notowania u Baśki też. A Szymon i Patrycja? Istnieją naprawdę, możecie przekonać się sami. Nawet, gdy wydaje się, że Ty i poligrafia nie jesteście sobie pisani.
3 komentarze
Patrycja to fajna dziewczyna ale o czym jest ten tekst ?
Tomku, to jest bardzo lekki tekst, poligrafia życiem przeplatana. Bohaterowie są fikcyjni, a Patrycja i Szymon jedynie, poprzez zdjęcia, obrazują opisane sytuacje.
Przystojniak 🙂