Skąd ta miłość do papieru? Wydawać by się mogło, że w epoce digitalu takie uczucie pozbawione jest sensu, a jego środek ciężkości powinien przesuwać się w stronę publikacji tworzonych w wersji cyfrowej. Jednak moc oddziaływania papieru wciąż jest niekwestionowana, a szalę sukcesu tego, co drukowane w pojedynku z tym, co cyfrowe, przechyla nostalgia.
Koncert zmysłów
Papier nigdy nie wchodzi na scenę sam. Towarzyszy mu orkiestra grająca symfonię zmysłów, począwszy od dotyku, po węch, wzrok i słuch. Arsenał bodźców, wykorzystywany w walce o czytelniczą uwagę pomaga łatwiej dokonać transkrypcji komunikatu umieszczonego na kawałku papieru i na dłużej osadzić go w pamięci.
Droga wytyczona przez dotyk
Tekst wydrukowany i ustrukturyzowany, na przykład w formie książki czy katalogu, ma zdecydowanie bardziej wyraźną topografię niż jego odpowiednik w wersji cyfrowej. Punktami orientacyjnymi na drukowanej mapie stają się prawa i lewa strona, rogi oraz krawędzie, ułatwiające nawigację po tekście. Skupienie się na jednej stronie nie wyklucza z pola widzenia reszty – miejsca, w którym publikacja zaczyna się i gdzie kończy oraz jak wiele jeszcze pozostało do przeczytania lub obejrzenia. Przewracanie kartek staje się tutaj charakterystycznym tańcem do akompaniamentu symfonii wygrywanej przez zmysły, a każdy kolejny ruch jest niczym krok w przebywaniu dystansu do mety. Krok niespieszny i pełen celebracji, czego nie sposób oczekiwać od czytelnictwa online, którego domeną jest głównie oszczędność czasu i wygoda.
Papierowe drogowskazy
Wyobraź sobie, że jedziesz gdzieś, znasz cel, nie masz nawigacji, a po drodze nie pojawiają się żadne znaki, mówiące o tym jak daleko masz jeszcze do celu. Takiej metafory możemy użyć porównując czytanie na papierze z czytaniem w formie cyfrowej. „Scrollowanie” pdf-a utrudnia kontrolę sytuacji, co jest łatwiejsze podczas obcowania z treścią w trybie offline, gdzie dokładnie wiadomo jak daleko jest do celu i ile czasu może zająć dotarcie w to miejsce.
Droga do celu nie musi być kręta
Wiesz już dokąd jedziesz, ale czy wiesz po co? Czytaniu powinno towarzyszyć zrozumienie, a to trudniej osiągnąć, konsumując treści serwowane na ekranach monitorów, czytników i tabletów. Teorię tę potwierdza kilka badań, w tym to przeprowadzone w 2013 roku przez Anne Mangen z norweskiego Uniwersytetu w Stavanger.
Poproszono 72 uczniów i uczennice o podobnej umiejętności czytania o przestudiowanie tekstu o długości ok. 1500 słów. Połowa osób czytała z papieru, druga połowa otrzymała treści w formie pliku pdf. Następnym zadaniem badanych było wypełnienie testu zawierającego pytania dotyczące przeczytanego tekstu. Osoby czytające w wersji cyfrowej radziły sobie nieco gorzej niż te przyswajające treść z tradycyjnych nośników. ((Cytat z https://www.scientificamerican.com/article/reading-paper-screens/))
Podróż sentymentalna
Dlaczego wciąż wracamy do papieru? Jednym z powodów jest niewątpliwie nostalgia. Tęsknota za zapachem książki, delikatnym szumem przewracanych kartek czy fakturą podłoża, na którym materializują się słowa, znaki interpunkcyjne i obrazy, rzuca nas w objęcia kolejnej publikacji, utrwalonej na czymś bardziej namacalnym niż plik cyfrowy. Można by pomyśleć, że miłość do wydań papierowych to domena osób, które wychowały się z książką w ręku, ale wśród miłośników i miłośniczek tradycyjnego czytania są również ci reprezentujący młodsze pokolenia. Czytanie wersji drukowanych ma w sobie pewną metafizykę, a bodźce dostarczane na skutek kontaktu z papierem mieszają się z tymi, dostarczanymi z otoczenia, tworząc połączenie trwale odciskające się w tej części umysłu, w której leżakują wspomnienia.
Cyfrowe książki są łatwo dostępne, ale dobra, staromodna drukowana książka może nam zapewnić wytchnienie od wirującego chaosu powiadomień wysyłanych przez nasze zawsze aktywne i podłączone do sieci urządzenia.((https://www.adrenalineagency.com/blog/print-versus-digital-great-debate/))
Na styku światów
Zrozumienie, czym różni się czytanie na papierze od czytania na ekranach wymaga odniesienia się do tego w jaki sposób mózg interpretuje język pisany. Czytanie jako proces związany z myślami i ideami jest samo w sobie abstrakcją, jednak tekst przeniesiony na papier stanowi już namacalną część zamieszkiwanego przez nas świata fizycznego.
Nie rodzimy się z obwodami mózgu przeznaczonymi do czytania. W końcu wynaleźliśmy pismo dopiero stosunkowo niedawno w naszej historii ewolucji, około czwartego tysiąclecia p.n.e. Tak więc ludzki mózg improwizuje zupełnie nowy obwód do czytania, splatając ze sobą różne obszary tkanki nerwowej poświęcone innym zdolnościom, takim jak język mówiony, koordynacja ruchowa i widzenie.
Maryanne Wolf((Cytat pochodzi z artykułu https://www.scientificamerican.com/article/reading-paper-screens/. Więcej informacji na ten temat tutaj: https://www.maryannewolf.com/proust-and-the-squid))
Kiedy emocje biorą górę
Wydaje się, że intencją technologii nigdy nie było zastąpienie ludzkich doświadczeń. Uzupełnianie druku cyfrowymi odpowiednikami powinno być traktowane jako rozwiązanie komplementarne, eliminujące frustrację w miejscach, w których dostęp do papieru jest utrudniony, czasochłonny albo tam, gdzie po prostu liczy się wygoda.
Fizyczne i cyfrowe doświadczenia nie powinny rywalizować ze sobą, a współistnieć w celu tworzenia lepszych doświadczeń, a także służyć lepiej, niżby działały w pojedynkę, przy czym odpowiedź na pytanie, które z nich wywołuje dziś więcej emocji wydaje się być jednoznaczna.
1 komentarz
Miłość do treści na papierze, jeszcze pozostanie z nami na długo. Sama jestem zdecydowaną zwolenniczką tekstu na papierze 🙂