Znajomość programów graficznych jest kluczem do poprawnego przygotowania plików do druku. Aby wszystko grało, dobrze jest posługiwać się programem dedykowanym do projektowania konkretnych materiałów. Zapewne macie własne preferencje i każdy z Was ma ulubiony program do graficznych popisów. Tym nie chcemy dyrygować, podpowiadamy jedynie, co może zapobiec fałszowaniu. Dziś lekko o czterech instrumentach do tworzenia zgranych projektów: Photoshop, Illustrator, InDesign i CorelDraw. Zaczynamy.
Photoshop – program magia. To właśnie dzięki niemu okładki kolorowych magazynów wyglądają tak, jak wyglądają. Tworzy niezwykle efektowne projekty, które bardzo często z rzeczywistością nie mają wiele wspólnego, to jej ulepszacz i udoskonalacz w jednym. Często nazywany cebulą, bo prace spod jego (a raczej Waszej) ręki składają się z ogromnej ilości warstw. Może przybrać wiele masek pomiędzy którymi występują jeszcze filtry i spektakularne efekty. Wyciąganie królika z kapelusza jest w nim możliwe nawet wtedy, gdy nie mamy ani królika ani kapelusza. Magia pod jednym warunkiem – trzeba go dobrze poznać, bo czarodziejem Photoshopa zostaje się tylko przez realne umiejętności jego obsługi.
Z otwartymi ramionami przyjmujemy zamknięte pliki. Aby uniknąć „kwiatków” w projektach pamiętajcie, aby zawsze zamieniać czcionki na krzywe.
Illustrator – program wektor, nieustannie siłuje się z CorelDraw. Ma tyle samo zwolenników, co przeciwników. Aby rozstrzygnąć spór trzeba zmierzyć się z jednym i z drugim. W Illustratorze tworzymy proste projekty, np. wizytówek, ulotek. Dobrze radzi sobie z projektem wykrojników i teczek. Jest używany przez projektantów na całym świecie, którzy opracowują ilustracje i typografię na potrzeby materiałów drukowanych i internetowych. Można w nim zastosować wszystkie filtry do wektorów, podobnie jak w Photoshopie do bitmap. Na pewno ma przewagę przy wizualnym wykańczaniu projektów, a nie przeciwników.
Nisko kłaniamy się plikom, które mają czarny w fontach nadrukowany (overprint), a nie wybrany.
CorelDraw – to również program do grafiki wektorowej. Jego zwolennicy na pewno nie projektują w nim za karę. Nagrodą jest to, że stworzone w Corelu projekty można skalować do dowolnych rozmiarów, np. logo, które projektujemy na potrzeby wizytówki możemy potem spokojnie powiększyć do rozmiarów banera. Nie musimy w nim projektować pod format, on sam doskonale sprawdza się przy drukach wielkoformatowych. Jest prosty, intuicyjny i wcale nie jesteście na niego skazani.
Nie chowamy się przed plikami ze spadami. Prosimy tylko o takie.
InDesign – program do zadań specjalnych w przypadku projektowania publikacji wielostronicowych i o skomplikowanej strukturze (katalogi, książki, broszury). W nim składamy, łamiemy i przygotowujemy pliki do druku. Nazywany przez grafików kombajnem do składu lub indykiem. Daje ogrom możliwości – ma strony wzorcowe, makiety publikacji, rozbudowany edytor tekstów. Doskonale sprawdza się przy personalizacji. Praca z nim jest bardzo komfortowa, pliki łatwo się otwierają i zapisują. Zaletą jest szybka integracja z innymi kumplami z Adobe.
Jeżeli składacie w ID już z zamkniętym oczami, to doskonale się składa.
PS. Pamiętajcie o oryginalnym oprogramowaniu. Tak na wszelki wypadek, aby zawsze zakładać i nosić tylko ulubione bransoletki.
3 komentarze
Jakbym na to czekała – na taki blog. Rewelacja. Pani Magdo bardzo dziękuję. Czy jest może Pani spod znaku Bliźniąt?
Witam, dziękuję bardzo. Tak, bliźniak 🙂
Witam, tak pomyślałam jak przeczytałam Pani charakterystykę. Jestem BLIŹNIAKIEM też – 8 czerwca.
Pozdrawiam serdecznie, Beata